W 2019 roku będę mocny
Będę mocny, czuję to. Już w minionym roku byłem szybki jak nigdy wcześniej, a popełniłem przecież tak wiele błędów. Zabawne, że czuję bardziej niedosyt niż satysfakcję. Po prostu chcę być jeszcze lepszy, jeszcze szybszy i wiem, że to osiągnę. Niepowodzenia minionego sezonu nauczyły mnie treningowej pokory, ostatniego brakującego mi składnika to osiągnięcia sukcesu.
Napędza mnie głód sukcesu i świadomość mijającego czasu. Metryki nie oszukam. W listopadzie skończę 30 lat, osiągnę szczyt możliwości fizycznych, który przy dobrym prowadzeniu może uda mi się utrzymać przez kilka lat. Jeżeli mam coś jeszcze zwojować w bieganiu, to muszę to zrobić teraz.
Szczęśliwie wszystko inne w życiu jest już w miarę ogarnięte. Rodzina, dzieci, „kariera” zawodowa. Fakt, dalej wymaga to dużo pracy i wysiłku, ale wszystko się dopełnia zamiast wykluczać. Poważne wybory zostały już dokonane, trzeba ich tylko doglądać i dbać o nie.
Co wcale nie oznacza nudy, ani nawet stabilizacji. Przeciwnie, nadchodzący rok stoi pod znakiem wielkich zmian w życiu. Wszystko wskazuje na to, że po prawie 7 latach zakończę swoją przygodę z CERNem i szwajcarsko-francuskim pograniczem. Wciąż nie wiemy nawet gdzie będziemy mieszkać ani co będziemy robić i jest to na swój sposób ekscytujące. Jedyna luźna propozycja jest na tyle egzotyczna, że pozwolę ją sobie zachować w tajemnicy do czasu gdy cokolwiek się wyjaśni.
Bez żalu żegnam więc ten trudny, 2018. rok i z niecierpliwością czekam na wyzwania nadchodzącego roku. Niech będzie dla nas conajmniej tak dobry, jak sobie tego życzymy. Tego też życzę wszystkim moim wiernym czytelnikom 🙂