![](http://fizykbiega.pl/wp-content/uploads/2021/01/zdobywcow_kosmosu2-1038x576.png)
W 2021 będę mocny!
Tytuł wpisu to przede wszystkim oczko puszczone w kierunku moich kryptofanów, ale też trochę odzwierciedlenie nastawienia z jakim wchodzę w 2021 rok.
Okoliczności są sprzyjające. Po wczesnym roztrenowaniu, od połowy października jestem w solidnym treningu bazowym. Mimo że nie biegam nic mocnego, to czuję jak rosnę na tym treningu i wprost nie mogę się doczekać szybkiego biegania.
Na wysokim poziomie stoi też motywacja. Poprzedni, praktycznie nieskonsumowany sezon pozostawił po sobie spory niedosyt. Dołączyłem też ostatnio do drużyny Piekielni Warszawa, a w tym towarzystwie nie ma kompromisów, liczy się piekielna robota. Z nią nigdy nie miałem problemu, ale zwyczajnie przyjemniej kręcić w towarzystwie pozytywnie zakręconych, piekielnie ambitnych biegaczy. Z wielkim zainteresowaniem patrzę co dobrego przyniesie mi ta współpraca, choć jak dotąd, głównie ze względu na specyfikę mojego treningu, mieliśmy raczej niewiele okazji do wspólnego biegania.
![](http://fizykbiega.pl/wp-content/uploads/2021/01/piekielny_miting-1024x768.jpg)
Duże, choć często niedoceniane znaczenie ma również życiowa stabilność. Tego na co dzień nie widać, a ja mógłbym habilitować się z biegania na przypale, ale w dłuższej perspektywie zwyczajnie nie da się robić mocnej roboty bez spokoju w domu. Dokładnie teraz płacę nawet za to cenę – ostatnie dni 2020 roku spędzam fizycznie rozbity: brak sił, senność, zatrzymane trawienie. Może to covid, może to zwykła wirusówka, a może po prostu nagromadzenie zmęczenia i stresu. Skutek jest taki że ledwie powłóczę nogami i kilka dni wypada mi nie tylko z treningu, ale zwyczajnie z życia.
Na szczęście najtrudniejsze mamy już za sobą. Zmiana pracy, przeprowadzka do Warszawy i zaadaptowanie dzieci w przedszkolach to solidne fundamenty pod długoterminową przyszłość. Mieszkanie za granicą, choć finalnie trwało 7 lat, przepełnione było uczuciem tymczasowości – podświadomie czułem że nie spędzę tam reszty życia, żyło się z roku na rok. Teraz jest inaczej, gotów jestem na zapuszczenie korzeni. Warszawa jest super, praca na Politechnice mi odpowiada, Żona ma perspektywy na rozwój zawodowy, a dzieci lubią swoje przedszkola (leśne przedszkole to jest taki sztos, że choćby dlatego warto zostać w mieście). Niektórzy twierdzą, że jesteśmy już uzależnieni od dużych zmian w życiu, ale ja naprawdę chciałbym wreszcie gdzieś osiąść. Pierwszy raz w życiu czuję że mamy na to dużą szansę.
![](http://fizykbiega.pl/wp-content/uploads/2021/01/IMG_20200702_173353_156-1024x1024.jpg)
Pozytywnie nastraja mnie też perspektywa startów w mistrzostwach akademickich. Nie oszukujmy się, w profesjonalnym sporcie nie mam szans, a wygrywanie z amatorami średnio mnie rajcuje, podobnie jak bieganie na podrzędnych mitingach. Tę lukę wypełnia rywalizacja akademicka, idealnie skrojona pod mój poziom sportowy, a jednocześnie odbywająca się w klimacie dużej, mistrzowskiej imprezy. To też swojego rodzaju klamra spinająca moją biegową historię, szczególnie jeżeli udałoby się wywalczyć jakiś medal.
Powodów do optymizmu jak widać nie brakuje i nie mam zamiaru silić się na udawaną skromność. Dla porządku muszę jednak wstrzymać sie chwilę i podsumować miniony rok. Ta mniej udana część sezonu opisana została w tym wpisie i dobrze, bo tutaj mogę skupić się na (skromnych) pozytywach. Trzecie miejsce w generalce WTC to miłe zwieńczenie tej sympatycznej serii mitingów, choć moje wyniki nie były też znowu jakieś rewelacyjne i napiszę o nich tylko tyle że cieszą, ale stać mnie na więcej.
![](http://fizykbiega.pl/wp-content/uploads/2021/01/wtc2.jpg)
Ze szczytem formy trafiłem idealnie w start docelowy na 1500m na wrześniowych Akademickich Mistrzostwach Polski, w których ostatecznie nie mogłem wystartować z powodów regulaminowych. Szkoda, bo dowiadując się o tym dzień przed startem wybrałem się na zastępczy trening, na którym kręciłem z ogromną lekkością niesamowite czasy. Jeszcze bardziej szkoda bo następnego dnia jednak wystartowałem wbrew regulaminowi i na sporym luzie nabiegałem coś blisko 4:05. Myślę że stać mnie było na wynik poniżej 4min.
![](http://fizykbiega.pl/wp-content/uploads/2021/01/IMG-20200914-WA0007_edited-1024x704.jpg)
Największe osiągnięcie sezonu to zdobycie tytułu akademickiego mistrza Warszawy na 1500m z dobrym czasem 4:01,53. Do złamania 4min zabrakło niewiele – większego wsparcia rywali, trochę lepszej pogody, większego doświadczenia w bieganiu tego dystansu i pilnowania międzyczasów. Nie brakowało mi za to mocy i determinacji, samotnie napierałem praktycznie przez cały dystans walcząc jedynie ze swoim zmęczeniem i upływającym czasem. Do samej mety nie zabrakło mi sił, co pozwala wierzyć że złamanie 4min rzeczywiście jest w moim zasięgu. Niestety muszę z tym poczekać do następnego sezonu, co też motywuje mnie do dalszej pracy. Dziękuję przy tym Filipowi, który choć nie musiał, to z całych sił starał się mi pomóc.
![](http://fizykbiega.pl/wp-content/uploads/2021/01/IMG_20200926_201619_648-1.jpg)
Z ciekawostek: w 2020r przebiegłem łącznie nieco ponad 3300km, praktycznie tyle samo co w roku 2019. Znacznie wzrosło za to średnioroczne tempo biegu: z 4:33min/km w 2019 do 4:16min/km w 2020. To poprawa aż o 17s/km! Wynika stąd że rosną moje możliwości tlenowe i to przy wciąż raczej skromnym kilometrażu. Ma to też praktyczne zalety: w 2020r zrobienie takiego samego kilometrażu zajęło mi ok. 15h mniej czasu niż rok wcześniej! Musicie się zgodzić że to istotna oszczędność w tych trudnych, zabieganych czasach ;).
Na koniec jeszcze życzę sobie i Wam, żeby nowy rok był dla wszystkich łaskawy. Żebyśmy jak najszybciej wrócili do normalności i spotkali się gdzieś na biegowych ścieżkach, trwając w bezsensownych wysiłkach poprawy zupełnie nieistotnych życiówek. Najlepszego!
![](http://fizykbiega.pl/wp-content/uploads/2021/01/IMG-20200718-WA0000_edited2-1024x981.jpg)
One thought on “W 2021 będę mocny!”